wtorek, 21 maja 2013

1.4

         Nikea już miała zgasić światło w swoim pokoju, gdy usłyszała pukanie do drzwi. Nie spodziewała się nikogo o tej godzinie. Podeszła, żeby je otworzyć. Drzwi się uchyliły, a za nimi zobaczyła owalną twarz. Jasne włosy z lekkimi pasemkami  były gdzieniegdzie falowane. Zwinnym ruchem wyszła na korytarz. Dawno nie widziała Simona. Po tym jak go odrzuciła rzadko się do niej odzywał, a w Akademii nie miała okazji by go zobaczyć. W tej chwili wyglądał jakby chciał coś powiedzieć. Wahał się przez jakiś czas, lecz w końcu się przełamał.
- Cześć
- Cześć
 Nastała niezręczna cisza. Nikea patrzyła Simonowi w oczy, czekając, aż przekaże, co chce powiedzieć. On z lekko spuszczoną głową wzrok miał utkwiony w podłodze, co chwila spoglądając na Nikeę.
- Nadal mi się podobasz - mruknął pod nosem tak, że Nikea ledwie usłyszała. Poczuła lekkie ukłucie w sercu, na myśl, że będzie musiała mu powiedzieć, że to już koniec i ona nic do niego nie czuje kolejny raz. Przeważnie unikała tego tematu z innymi chłopakami, a gdy już musiała komuś powiedzieć, że ona nie ma innych intencji poza przyjaźnią, robiła to z ciężkim sercem.- Daj mi szansę. Proszę.
- Simon... - zaczęła. - Wydawało mi się, że skończyliśmy już ten temat. Dobrze wiesz, jakie jest w nim moje zdanie. Proszę cię, żebyś zrozumiał. Bardzo cię lubię. Jesteś moim przyjacielem. - próbowała mówić jak najmilszym tonem.
- Ja chcę czegoś więcej niż przyjaźni.
- A ja nie chcę niczego więcej. - szybko wycedziła.
- Nawet mi nie podałaś powodu! - krzyknął.
- Podawałam nawet kilka razy, Simon. Proszę cię. Pogódź się z tym.
- Nie ważne.- wykrzywił się.- Myślałem, że jesteś inna. Taka suka mi się nawet nie podoba. Przeszło mi. - na twarzy odmalowała mu się złość.- Cześć. - zawrócił na pięcie i odszedł długim korytarzem.
           Nikea rozejrzała się na korytarzu, za gapiami. Nikogo nie zobaczyła, ale była pewna, że większość jej koleżanek przytykało w tej chwili uszy do drzwi. Jak najciszej otworzyła drzwi do swojego pokoju. Mimo, że jej matka prosiła, aby dziewczyna nie otrzymywała specjalnego traktowania, jej pokój był jednym z największych pokoi w całym żeńskim akademiku. Na środku pomieszczenia znajdowało się ogromne łóżko z baldachimem. Leżała na nim kołdra z pierza pokryta fioletową narzutą z jedwabiu. Szafka nocna, na którym stała  lampa naftowa, znajdowała się tuż przy łóżku. Lampa wydawała lekkie światło, które rozświetlało tylko część pokoju. W dzień przez cało ścienne, okalane ametystowymi zasłonami okno przechodzi światło słoneczne. Biurko, komoda oraz szafa były zrobione z mahoniowego drewna, a kilka kwiatów, które ozdabiały pokój były w pełnym rozkwicie.
           Dziewczyna zrzuciła z siebie szatę i wciągnęła na siebie piżamę, lekką sukienkę z bawełny. Usiadła na łóżku i wyciągnęła notatnik z szafki nocnej. Po napisaniu kilku zdań schowała zeszyt i zgasiła lampę, po czym zapadła w głęboki sen.
           

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz