piątek, 10 maja 2013

1.3

       Carolina schowała swoje sztylety do pochew i ruszyła wybrukowaną alejką do żeńskiego Akademika. Zapadał już zmrok, gdy zajęcia się kończyły. Musiała jeszcze wiele zrobić tego dnia. Spokojnie przeszła przez bramę i natknęła się na czyjeś oblicze. Chłopak był wysoki, lecz wątły z postury. Na jego zwykle roześmianej twarzy malował się teraz niepokój i smutek.
- Simon... - zaczęła.
- Nie mogę tak dalej żyć - jęknął. - To jest dla mnie zbyt trudne. - złapał się za głowę. Carolina podbiegła i przytuliła go najmocniej jak umiała. 

       Następnego dnia zobaczyła dziewczynę przechodzącą przez tłum uczniów w stronę wejścia do Akademii. Miała głowę podniesioną i dumny wyraz twarzy. Carolina znała tę dziewczynę. To przez nią Simon tak teraz cierpiał. Jakiś czas temu Nikea powiedziała, że woli jego zamiast Caspera, a potem po prostu go odrzuciła. Carolina nigdy wcześniej nie widziała Simona w takim stanie i uważała, że to wszystko było winą  Nikei.
      Po południu szukała Caspera, żeby z nim porozmawiać. Została poproszona o przyjście na dwór Akademii, ponieważ Casper miał jej coś ważnego do przekazania. Bardzo go lubiła i uważała za dobrego kolegę. Dopiero od niedawna zaczęli ze sobą rozmawiać ale darzyła go dużo sympatią. Przechodząc dwór lekko się zdziwiła zauważając do w towarzystwie Nikei i jakichś innych dwóch chłopaków. Rozmawiał właśnie z Nikeą. Miał smutny wyraz twarzy, który stopniowo stawał się coraz weselszy. Pomachała do niego, a gdy ją zauważył, powoli zaczęła iść w jego stronę.
- Cześć - wyrzucił z siebie. Wyglądał na zdenerwowanego. - Chciałem... Chciałem ci powiedzieć, że...- Carolina patrzyła mu się prosto w oczy. - Chodzi o to, że mi się podobasz. - wypalił szybko. Dziewczyna była oniemiała. Bardzo lubiła Caspera ale nigdy nie myślała o nim w taki sposób. Nie wiedziała co ma mu odpowiedzieć.
- Casper... - zaczęła. - Ja nigdy... To nie jest... Przepraszam cię. - spojrzała na niego ze zrezygnowanym wyrazem twarzy.
- Rozumiem - odpowiedział. Kątem oka Carolina wiedziała, że ktoś im się przygląda. To była Nikea, lecz szybko odwróciła wzrok, gry Carolina popatrzyła się w jej stronę. Casper odszedł, a ona rozglądała się po dziedzińcu szukając Simona, który jak się słusznie spodziewała siedział załamany na niedalekim murze. Podeszła do niego i opowiedziała co się stało, widząc jak jemu nawet odrobinę nie zszedł rozżalony wyraz twarzy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz